Jak podaje 'Spiegel', wielomilionowa darowizna na plakaty wyborcze nie pochodzi od byłego polityka prawicowo-populistycznej FPÖ z Austrii, jak twierdzi administracja Bundestagu, ale tak naprawdę od niemieckiego miliardera. Według tygodnika, jest podejrzenie, że były urzędnik FPÖ i biznesmen Gerhard Dingler odgrywał tu jedynie rolę słupa. W środę (19.02) AfD odrzuciła te zarzuty.
Pracownicy w Rosji pilnie poszukiwani. Lekarzy ściąga się już z Indii
- Dziś, 17:11
- interia.pl
- 0

Nie ma komentarzy