Zużyty gwint i felernie dorobiony pierścień. Tyle wystarczyło, żeby zginął pilot MiG-29

Samolot i silniki były nie najnowsze, obsługiwane bez producenta, miały prawo się zepsuć. Pilot powinien to jednak przeżyć. Pomimo tego zginął, bo zawiódł uznawany za właściwie niezawodny fotel katapultowy. Spartaczono dorobienie części zamiennej.

Nie ma komentarzy

Czytaj również