Szumnie zapowiadany polski thriller rozczarowuje. Zero napięcia, zero tempa, zero emocji

Trochę bałam się pokazu 'Przesmyku'. Akcja nowego polskiego serialu Max rozgrywa się bowiem bardzo blisko naszej niepokojącej rzeczywistości - na styku granic Polski, Białorusi i Rosji w 2021 roku. Obawiałam się, że będzie mi trudno emocjonalnie śledzić taką produkcję. Okazało się jednak, że niepotrzebnie się tak nastawiłam - pierwsze dwa odcinki, które pokazano na oficjalnej premierze, nie wywołały we mnie właściwie większych emocji.

Nie ma komentarzy

Czytaj również