"Jej mąż meldował się już o 11. Spał na jej łóżku, a ja płakałam z bólu pod kołdrą"

- Miałam jedną strasznie upiorną sąsiadkę, która urodziła bliźniaki. Rozmowy (przez kamerkę w telefonie) z jej partnerem trwały praktycznie non stop. Nie miała słuchawek, więc chcąc czy nie chcąc, człowiek wszystko słyszał. A tam szły grube rzeczy - opowiada nam Beata. Okazuje się, że wiele kobiet miało towarzystwo 'jak z koszmaru' na porodówce.

Nie ma komentarzy

Czytaj również