Dzień wagarowicza, czyli co ma wspólnego "pogrzeb wujka" z piciem lemoniady w parku?

Kiedyś dzień wagarowicza obchodzono dość hucznie i jak przystało na nazwę tego święta, poza murami szkoły. - W szkole średniej mieszkałam w internacie, więc łatwiej było o wagarowanie. Chodziliśmy zwykle nad rzekę. Ktoś przynosił jakieś jedzenie, ktoś picie. Była gitara i różne wygłupy - wspomina moja mama. - Nauczyciele nie robili nam problemów, o ile nie przesadzaliśmy. Powiedzmy, że wagary raz do roku były elementem obowiązkowym każdego szanującego się ucznia - dodaje. A jak jest dziś?

Nie ma komentarzy

Czytaj również